Wędliny od Kolinka
Wędliny od Kolinka (Wysokie Mazowieckie)
Zakład masarniczy Ireneusza Kolińskiego mieści się przy ul. Ogrodowej w Wysokiem Mazowieckiem. Z dala od centrum, w zacisznej, niewielkiej uliczce. Kto go tu odwiedza?
- Mam od lat wielu stałych klientów i z miasta, i z okolicznych miejscowości. Reklamę miałem najlepszą, bo szeptaną, z polecenia – wyjaśnia pan Ireneusz, mistrz wędliniarstwa. – U siebie na posesji mam taką miniaturę dużego zakładu. Wszystko, co potrzeba, by produkować dobre wędliny.
Wędlina tylko z polskiego mięsa
Pan Ireneusz długo może opowiadać o swoich zawodowych doświadczeniach w przemyśle mięsnym. Pracował w kilku większych i mniejszych zakładach w Polsce. Dlaczego postawił na niewielką, rodzinną firmę?
- Zmęczył mnie ten przemysłowy wyścig o jak najniższą cenę – wyjaśnia. – To wieczne wymyślanie, aby jak najtaniej wyprodukować. Owszem, potrafiłem to robić i to bardzo dobrze, ale byłem już tym zmęczony. A wokoło powstawało już coraz więcej niewielkich zakładów wędliniarskich. I choć szans mi za dużych nikt z miejscowych nie dawał, uparłem się i rozpocząłem własną działalność.
Zakład powstał w 2012 r. Od początku pan Ireneusz postawił na wędliny wieprzowe i drobiowe. Testował dostawców mięsa, bo surowiec w jego produkcji jest niezwykle ważny. Kupuje zarówno elementy wieprzowe, wołowe, drobiowe, ale też półtusze.
- Początkowo kupowałem w różnych miejscach, ale już od kilku lat współpracuje z ogónopolską a od niedawna także z jedną z firm podlaskich. Tylko z polskiego mięsa, dobrej jakości, mogę robić swoje wędliny – podkreśla. - Z mięsa zagranicznego nie wychodzą. Inaczej trzoda karmiona, więcej różnych specyfików używanych przy hodowli. Przy produkcji moich tradycyjnych wyrobów, wędzonych, dojrzewających, ciągnie się, maże i żona się strasznie denerwuje, bo to ona jest u nas głównym handlowcem – śmieje się pan Ireneusz.
Z wiedzą i fantazją w parze
W zakładzie w Wysokiem Mazowieckiem pan Ireneusz na stałe oferuje klasyczne tradycyjne wędliny wędzone: boczek, polędwicę, szynkę, schab. Ma też kiełbasy pieczone i podsuszane: palcówkę, kiełbasę w typie żywieckiej, krakowskiej, czy też jasiuka. Wędzi w dymie z olchy, piecze w piecu na dębinie. I wciąż go kusi, by próbować czegoś nowego.
- Lubię wymyślać nowe rzeczy, a to boczek prasowany z kilku warstw, a to golonkę trybowaną bez kości, w specjalnym woreczku, którą można jeść i na ciepło, i na zimno, a nawet z grilla – opowiada. – Piekę też pasztety drobiowe, klopsy, wędzę filety i ćwiartki kurczęce. Robię też kaszanki i salcesony a ostatnio także słoninę w słoiku. Mam takie możliwości, bo mam i maszyny, i wiedzę, a fantazji i pomysłów też nie brakuje.
Po wędliny do pana Ireneusza przychodzi wielu klientów. Dzwonek do drzwi sklepiku przy zakładzie nie milknie, kolejka nie jest rzadkością.
- Byłem kiedyś stałym punktem postojowym na trasie ludzi z Siemiatycz jeżdżących busami do Brukseli. Pół auta potrafili zapakować, nie na handel, tylko na własne potrzeby. Żeby im tam mniej w aucie pachniało, to specjalnie kupiłem próżniową pakowarkę – wspomina pan Ireneusz śmiejąc się.
Z rodziną do jednej bramki
W firmie pana Ireneusza pracuje tylko rodzina: on, żona, syn, pomaga też synowa, córka i zięć. Każdy po latach współpracy umie już rozpoznać mięso dobrej jakości, potrafi uwędzić, upiec, przygotować solankę.
- Gramy do jednej bramki, jesteśmy całkiem dobrym zespołem – przyznaje pan Ireneusz. – A o klienta też wspólnie dbamy, przede wszystkim stawiając na świeżość, bo u nas towar długo nie leży. Robimy małe partie, ale często. Nie stosujemy żadnych nastrzyków, dbamy o jakość. Często namawiam klientów, którzy mają jakieś wątpliwości, by np. zamrozili szynkę ode mnie i z jakiejś innej, popularnej firmy. A potem do odmrożenia obie włożyli do dwóch misek i zobaczyli, ile wody pójdzie z każdej z nich. Wiem, która okaże się lepsza – zapewnia pan Ireneusz. – Moja!
O jakości jego wyrobów świadczą wyróżnienia zdobyte w wojewódzkich etapach konkursu kulinarnego: "Nasze Kulinarne Dziedzictwo – Smaki regionów” oraz przynależność do stowarzyszenia „Podlaski Szlak Kulinarny” zrzeszającego producentów, tradycyjnej, podlaskiej żywności.
Masarnia „Kolinek” Ireneusz Koliński
Rodzinna masarnia bazująca na wiedzy, doświadczeniu i jakości produktu. W ofercie produkty z mięsa wieprzowego, drobiowego, wołowego: wędliny tradycyjne, wędzone i pieczone, pasztety, golonka, wędliny dojrzewające.
tel.: 535 429 111; 696 041 337; e-mail: kolinek35/at/vp.pl
Strona na FB (link zewnętrzny): Masarnia „Kolinek”
Forma działalności
Produkcja marginalna, lokalna i ograniczona
Gdzie kupię produkt
- na miejscu w sklepie przy masarni;
- poprzez stronę – podlaskie bazarek.pl (https://www.podlaskiebazarek.pl/producent/338,ireneusz-kolinski)
- przy większych zamówieniach, cateringach – dowóz do klienta.
Certyfikaty, wyróżnienia
Laureat ogólnopolskiego konkursu "Nasze Kulinarne Dziedzictwo – Smaki regionów” - w etapie wojewódzkim. Masarnia "Kolinek" należy także do stowarzyszenia „Podlaski Szlak Kulinarny” zrzeszającego producentów, tradycyjnej, podlaskiej żywności.