Podlaskie Centrum Produktu Lokalnego Logo Mobile
photo
dania i potrawy

Oddech w OLZOJI

Podziel się

Oddech w OLZOJI (Posejnele, gm. Giby, pow. sejneński)

W agroturystyce OLZOJA najważniejsza jest przestrzeń. Rozpościera się wokół domu, pozwalając oczom spoglądać daleko, aż do granic majaczących w oddali drzew. – U nas odpoczywa i ciało, i głowa. Dlatego wzorem tego, co nas otacza, stworzyliśmy też w środku przestrzeń wolną od nadmiaru, w której goście mogą czuć się zaopiekowani, bezpieczni, ale i swobodni – wyjaśnia Ania, która wraz z mężem Grzegorzem tworzy OLZOJĘ.

Ich przystań dla turystów zmęczonych zgiełkiem i pośpiechem mieści się na Sejneńszczyźnie we wsi Posejnele. Nazwa „OLZOJA” to złożone litery imion ich najstarszych dzieci. A miejsce, w którym się znajduje, to ojcowizna Grzegorza.

- Mąż się tu urodził, wychował, z tym miejscem na ziemi jest bardzo związany – mówi Ania. Sama pochodzi z pobliskich Sejn, ale zanim zdecydowała się na Posejnele, przemierzyła pół świata. Mieszkała w wielu miejscach w Polsce i za granicą. Aż na weselu przyjaciół, których zresztą zeswatała, pojawił się Grzegorz.

- Od razy pyknęło – śmieje się dziś. – Ale z przeprowadzką do Posejneli czekałam ponad dwa lata. Bycie miastową mnie powstrzymywało. Zresztą, gdyby wtedy ktoś mi powiedział, że nie tylko będę mieszkać na wsi, ale też gotować dla innych ludzi, uznałabym, że wariat!

Pobiec po horyzont

Pomysł agroturystyki narodził się naturalnie. W tej okolicy większość gospodarzy od lat przyjmuje letników.

- My jednak zdecydowaliśmy, że nie będzie to jakiś pokoik przy gospodarzach, tylko i sobie, i gościom damy więcej swobody i intymności – wyjaśnia Anna.

Dlatego do części gościnnej domu w Posejnelach prowadzi oddzielne wejście. Są tu cztery pokoje, łazienki i kuchnia.

- Nasze pokoje są dopasowane do tego, co za oknem. Drewno, sznurek, kamień. Bez zbędnych dodatków. Chcemy, by nasi goście odpoczęli całościowo, by nie męczyło ich nagromadzenie przedmiotów – wyjaśnia gospodyni.

I tak jest. Minimalistycznie, ale ciepło. Naturalny kolor drewna, robione na zamówienie lampy, okucia, poręcze. Tkane kilimy jako narzuty na sosnowe łóżka. Beż, biele, i pojedyncze plamy koloru. Nic, co mogłoby zakłócić widok za oknem.

- Mamy dookoła mnóstwo miejsca i przestrzeni. To ona tworzy tu klimat – przyznaje Anna i wspomina jedną z goszczących u nich rodzin. – Przyjechali z Krakowa, zjedli obiad i wyszli na zewnątrz. To był niezwykły widok, kiedy kilkuletnia dziewczynka po prostu zaczęła biec przed siebie. Była i zaskoczona, i bardzo szczęśliwa.

Z kleksem śmietany

Obecność kuchni w części dla turystów sugeruje, że to miejsce często przez nich użytkowane. Jednak nie.

- Prawie wszyscy tu przyjeżdżający wybierają opcję z wyżywieniem – zdradza Anna. – Myślę, że przede wszystkim dlatego, że nie chcą sobie zawracać głowy obowiązkiem gotowania, a z drugiej strony mam nadzieję, że z powodu mojej kuchni – mówi kokieteryjnie.

 Bo choć nie uczyła się gotować zawodowo, jest kulinarną pasjonatką. Przeczesuje bloki kulinarne, eksperymentuje z rozmaitymi przepisami kuchni światowej. Jednak podstawą tego, co serwuje swoim gościom, jest lokalność.

- Korzystamy z tego, co mamy wokoło. Warzywa z ogrodu naszego, bądź po sąsiedzku od teściowej, owoce z sadu swojego, albo sąsiadów, sery od okolicznych serowarów, mięso z masarni w Sejnach, stamtąd także kiełbasa boczkowa, najlepsza na grilla – wymienia Ania.

Spod jej ręki wychodzą nie tylko deski swojskich warzyw, serów i wędlin. Także rozmaite pasty i smarowidła, również wegetariańskie. Jest pasjonatką przetworów.

- To mój trzeci etat w praktyce, a pierwszy w sercu – śmieje się, prowadząc do spiżarni wypełnionej po brzegi słoikami. Mam tu rozmaite sosy warzywne, ketchupy, przetwory owocowo -warzywne. Są też soki, które z naszych owoców, tłoczymy u państwa Ramel [tłocznia Martensok – piszemy o nich w bazie – dop. red.]. I, oczywiście, dżemy! Mirabelka, czekośliwka, truskawka z miętą - wylicza.

Na stole nie może też zabraknąć wpływów kuchni litewskiej. Bo oprócz geograficznego położenia Posejneli, to pierwszym językiem mamy gospodyni „OLZOJI” był litewski.

- Ja się go nie nauczyłam, ale z przyjemnością dołączam do naszego menu dla gości litewskie smaki. Hitem są czenaki, choć wiem, że nie jest to prawdziwie litewska potrawa, ale bardzo znana i lubiana na naszych terenach – zaznacza Anna i zdradza tajemnicę sycącego dania zapiekanego i podawanego w glinianych garnuszkach. - Pierwsza warstwa to ziemniaki, sól, pieprz. Potem mięso: mielona na grubych oczkach łopatka z namoczoną w mleku bułką. Do tego bardzo drobno starta marchewka wymieszana z czosnkiem, odrobiną soli i cukru. Kolejna warstwa to kiszona przez mego męża kapusta. A już po upieczeniu, przed samym podaniem, na wierzch kleks śmietany z pokrojonym w kawałki ogórkiem kiszonym.

I patrzeć w niebo

Posiłki w OLZOI są podawane przy dużym stole w jadalni gospodarzy, z widokiem na otaczające dom pola i łąki, albo na zewnątrz – przy drewnianych ławach.

- Śniadania zaczynamy o 9.00, a potrafią trwać nawet do południa, ja tylko kawę dolewam – śmieje się Anna. – Podobnie z obiadokolacjami. Po części tzw. oficjalnej, często rozpalamy ognisko, albo grzejemy banię. Można wtedy siedzieć do późna w nocy i oglądać niebo. A u nas jest ono spektakularne – namawia.

Jest jeszcze jedna atrakcja, której organizatorem jest Grzegorz. Konie. Czarne jak węgiel, bo śląskie.

- Próbowałem z różnymi, i zimnokrwistymi, i arabami, ale te śląskie najbardziej mi odpowiadają. Są i piękne, i mądre, i spokojne – mówi Grzegorz. – To pasja moja i mojego ojca. Marzy mi się, by OLZOJA była kiedyś przystanią dla ludzi ze swoimi końmi. By mogli tu przyjechać i stąd jeździć na końskie wyprawy. Na razie organizujemy turystom latem przejażdżki bryczką, a w sezonie zimowym kuligi.  

- A ja wtedy gotuję bigos – dodaje Anna. – Słynny na całą okolicę!

 

Lokalizacja sklepu

Agroturystyka OLZOJA – Anna i Grzegorz Miszkiel

Urokliwa agroturystyka w Posejnelach, k. Gib. Na miejscu 4 pokoje w wiejskim, choć minimalistycznym stylu. Część gościnna oddzielona od części mieszkalnej gospodarzy. Przy wykupieniu wyżywienia - wspólna, przestronna jadalnia. Posiłki oparte na lokalnych produktach, także z przydomowego ogrodu i sadu. Możliwość rozpalenia ogniska, kąpieli w bani, przejażdżki bryczką, zimą: kulig.

e-mail: agro.olzoja/at/gmail.com

tel.: 792 601 068

Strona na FB:  https://www.facebook.com/OLZOJA

 

 

Lokalizacja sklepu

Agroturystyka OLZOJA – Anna i Grzegorz Miszkiel

Posejnele 19 B, 16-506 Sejny

wyznacz trasę
Forma działalności

Forma działalności

Agroturystyka

Materiały dodatkowe

Filmowa wizytówka OLZOI
Wideo

Header