Lawendowa pasja rodziny Pyzowskich

Ich pole lawendy to nie tylko spożytkowanie ojcowizny czy ucieczka przed zgiełkiem miasta - to przede wszystkim ogromna pasja. O rodzinnej działalności opowiada małżeństwo - Elżbieta i Eliasz Pyzowscy.

Na co dzień pracują w zupełnie różnych branżach, ale w każdej wolnej chwili oddają się wspólnej działalności. Elżbieta Pyzowska jest nauczycielką, a jej mąż Eliasz zawodowo zajmuje się sprzedażą maszyn rolniczych. Ich trójka dzieci - Magda, Rafał i Piotrek - również aktywnie angażuje się w uprawę lawendy oraz firmę, która na niej wyrosła.

Niewinne początki

Zaczęło się niewinnie od woreczka nasion, które miały odstraszać komary na odziedziczonej działce. - Lawendę bardzo trudno wyhodować od nasionka – przyznaje pan Eliasz. - Nasz dom to była jedna wielka plantacja małych sadzonek – wspomina z uśmiechem pani Elżbieta. Z czasem roślin było za dużo na potrzeby własne – wtedy pojawił się pomysł destylacji.

Od kuchni do pracowni

Pierwsze hydrolaty powstały w domowej kuchni i trafiły do rodziny i znajomych. Pozytywne reakcje utwierdziły rodzinę, że idą w dobrym kierunku. W międzyczasie pani Elżbieta ukończyła studia z zakresu zielarstwa i została certyfikowanym zielarzem fitoterapeutą. Zdobyta wiedza pozwala jej pozyskiwać z roślin to, co najcenniejsze. - Sami zrobiliśmy destylator, który ekstrahuje składniki aktywne z roślin za pomocą pary wodnej, a nie gotuje jak w zupie – opowiada z dumą pan Eliasz, wspominając o zaangażowaniu synów. Ale to ich najstarsza córka była pomysłodawcą założenia spółki. Prowadzi dokumentację, księgowość, dba o kwestie prawne i dzięki studiom rolniczym - o rozwój uprawy.

Czysta lawenda

W procesie wytwarzania hydrolatu Pyzowscy stawiają wyłącznie na mniej wydajną lawendę lekarską. – Jest z niej najmniej olejku, ale najlepiej działa i najpiękniej pachnie - zgodnie twierdzi małżeństwo. - Lawenda lekarska ma najlepsze właściwości i daje dostęp do prawdziwego olejku lawendowego, nie spikowego czy lawandynowego jak w przypadku pozostałych odmian lawendy – tłumaczy pan Eliasz.

Ich pole to ziemia, która przez ponad 20 lat nie była użytkowana rolniczo. – Bez nawozów, bez oprysków. Ziemia jest czysta, nie skażona herbicydami czy pestycydami, a dzięki temu nasze kosmetyki są zdrowsze od tych produkowanych przemysłowo – podkreśla pani Elżbieta.

Od testów po targi

Zadebiutowali w 2023 roku na targach minerałów w Białymstoku. Zainteresowanie przerosło oczekiwania, więc ruszyli w Polskę – Kraków, Warszawa, Gdańsk, Łódź. Nie każde targi były udane, ale z każdymi zyskali coś więcej – nowe kontakty, nowych klientów, doświadczenie.

Poszerzenie oferty

Lawenda lekarska znana jest ze swoich właściwości kojących i nawilżających. Może wspierać pielęgnację cery problematycznej i pomóc w ochronie przed komarami i kleszczami. – O lawendzie można pisać książki – śmieją się Pyzowscy. Oprócz lawendy, pozyskują także hydrolaty z sosny, chabru bławatka, róży i nawłoci – każdy z nich ceniony jest za swoje naturalne właściwości pielęgnacyjne, takie jak nawilżenie, łagodzenie czy odświeżenie skóry. Obok hydrolatów powstają kremy na bazie hydrolatów i olejów. W ofercie są także pudry spożywcze, octy, syropy i ziołowe herbatki. Każda paczka zawiera susz lawendowy – pachnący dodatek prosto z pola.

Dziś wszystkie Produkty widnieją na Europejskiej Liście Kosmetyków, a bezpieczeństwo formuł potwierdza Safety Assessor – doktor chemii.

Latem ich produkty można kupić w Tykocinie i porozmawiać tam z panią Elą (ul. Złota 3A), a przez cały rok w sklepie internetowym, który z zaangażowaniem prowadzą dzieci.

Tekst i fot. Paulina Dąbrowska, Podlaskie Centrum Produktu Lokalnego