PPM, piekarnia Pan Bochenek

Należąca do PPM piekarnia Pan Bochenek produkuje dziesiątki rodzajów pieczywa. Pomimo tak dużej liczby produktów, każdy wyróżnia się czymś szczególnym na tle innych. Wśród nich znajduje się prawdziwa perełka – chleb czarnowieski. Czy to możliwe, żeby w dzisiejszych realiach produkcyjnych tak duże przedsiębiorstwo znalazło miejsce na wytwarzanie chleba, którego nie da się stworzyć szybko, a skrócenie czasu jego produkcji nie wchodziło w grę? Pan Bochenek udowadnia, że jak najbardziej!

Firma PPM istnieje od 2002 roku. Jej korzenie sięgają nieistniejącego już, jednak znanego nie tylko na Podlasiu, PMB. Profil działalności PPM opiera się głównie na trzech filarach: cukierni, skupie dziczyzny oraz piekarni. Ten ostatni, zdecydowanie flagowy, widoczny jest praktycznie w każdym podlaskim sklepie spożywczym, a także w większości lokalnych hoteli i restauracji.

Zaufanie to podstawa

- Początki piekarni nie były łatwe. Dojście do dzisiejszego momentu, w którym znajduje się firma, wymagało dużo pracy i czasu – mówi Pan Krzysztof Gryszko, jeden z udziałowców firmy. Dużym wyzwaniem dla właścicieli było odzyskanie zaufania klientów, którzy początkowo mogli być nieco zrażeni, ze względu na głośne zakończenie działalności PMB. Dzięki determinacji i wytrwałości, z biegiem czasu udało się osiągnąć zamierzony efekt, którego najlepszym dowodem są codzienne kolejki w sklepie firmowym przy ulicy Dojnowskiej w Białymstoku. – Naszym największym sukcesem jest fakt, że konsumenci wracają do piekarni zadowoleni, gdyż wiedzą, że nigdy się nie rozczarują – mówi z uśmiechem Pan Krzysztof.

W 100 procentach po Podlasku

 - Praktycznie wszyscy nasi dostawcy są z Podlasia, a jeden z głównych składników wyrobów piekarniczych, czyli mąka, pochodzi z Podlaskich Zakładów Zbożowych – zaznacza Pan Krzysztof. Od wielu lat współpracujemy z tymi samymi ludźmi, dzięki czemu jesteśmy pewni jak najwyższej jakości otrzymywanych surowców – dodaje. PPM wyznaje politykę „lojalności regionalnej”. – Na początku, zaraz obok najlepszych właściwości surowców, najważniejsze jest dla nas to, czy są one lokalne. Od początku stawiamy na nasz region i jest to dla nas bardzo istotna kwestia – wyjaśnia. Oprócz klientów indywidualnych, Pan Bochenek zaopatruje w swoje pieczywo zdecydowaną większość podlaskich sklepów spożywczych, a także szereg lokalnych hoteli i restauracji.

Dobry chleb wymaga cierpliwości

- W asortymencie naszej piekarni znajduje się ponad 300 pozycji. Sądzę, że na szczególną uwagę zdecydowanie zasługuje chleb czarnowieski – mówi Pan Krzysztof. - Recepturę otrzymaliśmy, jak sama nazwa „czarnowieski” wskazuje, od Pani z Czarnej Wsi Kościelnej, a była ona przekazywana przez minimum 4 pokolenia. Niczego z niej usunęliśmy, ani nie dodaliśmy. Jest dokładnie tak, jak 100 lat temu – wyjaśnia. Wytworzenie chleba czarnowieskiego jest bardzo pracochłonne i zajmuje 3 dni. Używa się wyłącznie mąki żytniej, która jest zaparzana. Następnie wyprowadza się tak zwane żury, z których później robi się zakwas i na końcu tworzy ciasto. – Najważniejsze jest zapewnienie odpowiedniej temperatury i wilgotności. Cały proces wymaga niemałej cierpliwości i dużego doświadczenia piekarniczego – dodaje. – Któregoś razu wybrałem się do dietetyka. W trakcie wizyty zaczął on mówić o pieczywie, które będzie najlepszym wyborem w procesie dążenia do szczupłej sylwetki i wyrównania poziomu cukru w organizmie. Doradził:  „Z chlebów to tylko żytni, czarnowieski. Zna Pan? Przy Dojnowskiej, w Panu Bochenku można go kupić”. To była najlepsza reklama naszego chleba, jaką słyszałem. – opowiada z niekrytą satysfakcją Pan Krzysztof.

 Posiadanie naśladowców powodem do dumy

- Oprócz naszego czarnowieskiego, jako pierwsi wprowadziliśmy na podlaski rynek między innymi sznytkę, czyli bułkę z charakterystycznym pęknięciem po środku, a także wyróżniającą się kolorem bułkę kukurydzianą. Większość mieszkańców Podlasia na pewno nie raz ich kosztowało – zapewnia Pan Krzysztof. - Jako że byliśmy pierwsi, to inne „giganty” piekarnicze zaczęły nas w tym naśladować, a z czasem przełożyło się to także na inne produkty. To był dobry znak. Utwierdziło nas to w przekonaniu, że nasze produkty są bardzo dobre, bo przecież nie podrabia się słabych marek – śmieje się Pan Krzysztof.

Autor: Dominika Krasowska, Podlaskie Centrum Produktu Lokalnego