Pasieka Marcina Graczewskiego

Historia pasieki Marcina Graczewskiego zaczęła się od… niezbyt dorodnych zbiorów owocowych w ogrodzie. Choć przydomowe grządki kusiły truskawkami, malinami, a drzewa owocowe zachęcały wyglądem, zbiory nie zachwycały. Okazało się, że 300 metrów dalej stały ule, ale pszczoły nie docierały do ogrodu. Rozwiązanie przyszło samo – zakup czterech rodzin pszczelich. Efekt? Już w pierwszym roku sąsiedzi dziękowali wiadrami wiśni, a w całej okolicy wszyscy zauważyli, jak bardzo krzaki i drzewa obrodziły.

Pasieka powstała siedem lat temu i od początku była wspólnym dziełem państwa Graczewskich. Pan Marcin zajmuje się prowadzeniem uli, a żona Grażyna wspiera go w pracowni – przy odsklepianiu i przelewaniu miodu do słoików. Dziś ich pasieka liczy około 60 rodzin pszczelich, a produkty – miód, a czasem także pyłek czy propolis – trafiają zarówno do sąsiadów, jak i daleko poza granice kraju.

Smaki prosto z pasieki

Ule stoją nie tylko przy domu, ale także w czterech różnych lokalizacjach, by można było pozyskiwać miody odmianowe. Dzięki temu w słoikach można znaleźć akację, rzepak, grykę, spadź, a nawet pewnego roku nietypowy miód z ogórka – który smakował jak… mizeria. Popularnością cieszą się również miody kremowane – rzepakowy i wielokwiatowy. Rolnicy, u których stoją pszczoły, widzą wymierne korzyści – w Kruszewie zbiory pomidorów w szklarni wzrosły aż o 30%.

Miód zawsze świeży

Miód można kupić stacjonarnie, przez Facebooka, lokalne grupy internetowe czy z wysyłką paczkomatem. Słoiki wędrują nawet do Anglii, Niemiec i Szwecji. Pan Marcin przyznaje, że zwykle po rozlaniu i poinformowaniu klientów zostaje mu zaledwie kilkanaście słoików – reszta rozchodzi się niemal od ręki. Dzięki temu klienci mają pewność, że dostają miód świeży, prosto z pasieki.

Uloterapia – pszczele powietrze

Okres pandemii przyniósł nowy pomysł – domek do uloterapii. Choć jeszcze nieukończony, w planach jest zagospodarowanie go tak, by z obu stron znalazły się zapełnione rodzinami ule, a w środku powstała przytulna przestrzeń do inhalacji powietrzem pszczelim. To kolejny krok, który pozwoli jeszcze bardziej wykorzystać naturalne właściwości pszczół.

Z pasją i wdzięcznością

Pasieka Marcina Graczewskiego to przykład, jak z prostego pomysłu na poprawę plonów w ogrodzie powstała rodzinna działalność rozwijana z pasją i konsekwencją. Planowany domek do uloterapii pokazuje, że pszczoły oferują znacznie więcej niż tylko miód – ich obecność i bliskość mogą sprzyjać zdrowiu i dobremu samopoczuciu. Dziś pszczoły pana Marcina pracują nie tylko dla gospodarzy, ale też dla sąsiadów, rolników i stałych klientów, którzy w jego miodzie odnajdują naturalny smak i uczciwość produktu.

Tekst i fot. Paulina Dąbrowska, Podlaskie Centrum Produktu Lokalnego