
Miody piątego pokolenia
Miody z Ozieran Małych (gm. Krynki, pow. sokólski)
Pan Leszek Skrodzki swoją pasiekę prowadzi ponad 34 lata. – To rodzinna tradycja. Jestem piątym pokoleniem pszczelarzy. Moi przodkowie w Puszczy Kurpiowskiej parali się bartnictwem. Jeden z nich – Stanisław Skrodzki – był nawet starostą bartnym w Nowogrodzie w XVI wieku – mówi z dumą pan Leszek.
Starosta bartny był pośrednikiem między bartnikami a starostą królewskim. Był to szlachcic wybierany przez bractwo i zatwierdzony przez króla. Dodać trzeba, że Stanisław Skrodzki w 1616 roku spisał Porządek prawa bartnego. Opisuje on w 117 artykułach zwyczaje bartne z łomżyńskiego.
Bartne opowieści
– Na Kurpiach pszczoły były traktowane z namaszczeniem, z wielką powagą, jako istoty boże. Bartnik był darzony wyjątkowym szacunkiem. Wzywany do sądu nie musiał składać przysięgi na krucyfiks, bo uważano go za człowieka prawego, wiarygodnego, gdyż zajmuje się boskimi istotami – wyjasnia pan Leszek. - Dlatego na Kurpiach nigdy się nie mówi, że pszczoła zdechła, tylko umarła. Na Kurpiach też nikt nigdy nie niszczył barci, bo za to groziła potężna kara. Złoczyńcę stawiano przed sądem bartnym, a kara była tylko jedna – śmierć – opowiada dalej pan Leszek.
Z punktu widzenia prawa bartnego najsurowiej karanym przestępstwem było wykradanie miodu, związane ze zniszczeniem rodziny pszczelej. Złoczyńca skazywany był na śmierć przez powieszenie. Jednak jeśli przyznał się lub udowodniono mu, że nie był to jego pierwszy występek, kara była surowsza, bo w takim przypadku przed powieszeniem stosowano tak zwaną karę kiszek. Polegała ona na tym, że kat rozcinał jamę brzuszną skazanego, by wyciągnąć z niego wnętrzności. Czasami takiego przestępcę prowadzano wokół drzewa, do którego przymocowane były jego jelita. Robiono to tak długo, dopóki wszystkie wnętrzności nie zostały owinięte wokół pnia. Po zastosowaniu tej kary przestępca był wieszany dopiero wtedy, gdy upewniono się, że nie żyje. Ciało skazanego miało wisieć na szubienicy co najmniej przez tydzień ku przestrodze innym, którzy poważyliby się podnieść rękę na pszczele barcie, które były własnością królewską.
W pasiece od dziecka
Z taką historią nie ma się co dziwić, że pan Leszek został pszczelarzem. – W mojej rodzinie pszczołami zajmowano się od zawsze – potwierdza pan Leszek. - Moja prababka, babka, moja ciotka. Moja chrzestna, która była nauczycielką w Piszu, od dziecka zabierała mnie do pasieki, w której jej pomagałem. Mój ojciec, nauczyciel na Mazurach, też był pszczelarzem – kontynuuje swoją opowieść pan Leszek. – Pod koniec XIX i na początku XX wieku moi przodkowie nie mieli uli, tylko takie kłody leżące na posesji. Koniecznie chciano mieć ule, tak jak we dworze w Skrodzie Małej. Moja ciotka opowiadała, że zaprosili dworskiego ogrodnika, spili go, a on wyjawił im tę tajemnicę. Dzięki temu zbudowali ule warszawskie zwykłe i pszczelarstwo nabrało tempa – opowiada ze śmiechem pan Skrodzki. – Mój dziadek był pszczelarzem, a jednocześnie handlował w Stawiskach, w Kolnie, woził na targi miód i inne produkty pozyskane z naszego gospodarstwa. Kontynuuję także tradycje pszczelarskie po moim teściu.
Siedlisko w Ozieranach Małych należało bowiem do niego. Ale aby nie stracić kontaktu z rodzimymi Kurpiami pan Leszek ma kawałek swojej ziemi i dziesięć uli nad rzeką Skrodą w okolicach Nowogrodu.
Rzeźby i genealogia
Pan Skrodzki jest człowiekiem o wielu pasjach. – Nad Skrodą i w Ozieranach zajmuję się rzeźbieniem postaci w drewnie. Moje rzeźby zagrały w zwiastunie do serialu „Kruk. Szepty słychać po zmroku” – zdradza pan Skrodzki. – Jestem samoukiem, ciągle poprawiam swój warsztat. Do tej pory wykonałem ponad dwadzieścia rzeźb. Można je obejrzeć w Ozieranach. Większe, które mają ponad dwa metry wysokości, można oglądać w miejscowości Ruda-Skroda nad rzeką Skrodą.
Pan Leszek postanowił także zgłębić historię swojej rodziny. – Okazało się, że jesteśmy potomkami rycerzy księcia Janusza, którzy zostali tutaj osadzeni w ramach kolonizacji - mówi pan Leszek. – Udało mi się zebrać historię rodzinną. Ustaliłem też etymologię mojego nazwiska. Są dwa źródła – jedno, że to nazwa od rzeki Skrody, gdzie mieszkali Jaćwingowie i być może to nazwa jaćwieska. W staropolskim piśmiennictwie z kolei „skroda” oznacza bronowanie, kultywowanie. Były też zawołania rycerskie i od nich powstawały nazwiska. Być może Skrodzki wywodzi się od takiego zawołania – zastanawia się pan Leszek.
Pasieka w Ozieranach
Pasieka pana Leszka jest stacjonarna. Stoją w niej ule typu dadanta – korpusowe, wielkopolskie korpusowe, leżaki warszawskie zwykłe i poszerzane. – Mam też kilka przedwojennych uli liczących około stu lat. Są to ule warszawskie zwykłe, pochodzące z dawnych dworów w Górce i Słójce – dodaje pan Leszek.
W pasiece pana Skrodzkiego pracują pszczoły kilku ras. – Włoszka to w miarę łagodna pszczoła, której matka długo czerwi. Pszczoły te dobrze znoszą zimę. Dobrze sprawdzają się w ulach dadant, które są duże i wymagają silnych rodzin – opowiada pszczelarz. Oprócz tego pan Leszek ma pszczoły rasy krainka, które są spokojne, średnio rojliwe i dobrze sprawdzają się w ulach typu wielkopolskiego. – W pasiece mam też lokalne gatunki, trudne do określenia. Są to prawdopodobnie mieszanki kaukaskie, które zbierają nektar z koniczyn. To pszczoły idealne do starych uli warszawskich zwykłych. Są bardzo ostre, w miarę pracowite, odporne na choroby, ale trzeba uważać i dobrze się chronić w kombinezonach, ponieważ wchodzą wszędzie. Przeżyją nawet w dziupli, co jest ich dużym atutem – podsumowuje pszczelarz.
Pan Leszek Skrodzki sprzedaje miody, propolis (kit pszczeli), pyłek i świece z wosku. Wśród miodów wymienić należy rzepakowy, wielokwiatowy (wiosenny), lipowy, gryczany, nawłociowy, spadziowy, czasami udaje się zebrać wrzosowy.
Miody można kupić w Ozieranach Małych 1, gdzie pan Leszek ma samoobsługową ladę – gablotkę. Pszczelarza można także spotkać na różnych lokalnych targach.
Plany i marzenia
Zapytany o plany, pszczelarz odpowiada: – W przyszłości chciałbym moją pasiekę rozbudować do 200 uli korpusowych tak, aby wszystkie były jednego typu, na przykład wielkopolskie, warszawskie poszerzane, ponieważ w nich w naszym srogim klimacie najlepiej zimują pszczoły. Ule typu dadanta są duże i wygodne, ale wymagają dużych i stałych pożytków – plantacji, na przykład rzepaku, gryki, facelii kalifornijskiej, słonecznika. Aby uzyskać dużo miodu, rodziny pszczele już na starcie, wiosną, muszą być silne, a to nie takie proste, zwłaszcza gdy zimy są kapryśne i długie – mówi pan Leszek.
– Ozierany Małe leżą na obszarze, gdzie tradycyjne rolnictwo praktycznie zanikło. Dzięki temu mamy różnorodność roślin niespotykanych gdzie indziej. Rosną tu przegorzany kuliste, nawłocie, macierzanki piaskowe, ostrożenie warzywne „czarcie żebro”, krwawnice, sadziec, czyściec polny i błotny i tak dalej – wylicza pan Skrodzki.
Marzy mu się, aby kiedyś mógł było żyć tylko z pszczelarstwa.
- Ideałem byłoby mieć na wsi karczmę z własną wytwórnią miodów pitnych i minigorzelnią spirytusu z topinamburu, który uprawia moja żona. By tak jak w Niemczech produkować regionalne alkohole na lokalny rynek jako „topivodka”. Tam każdy rolnik na własne potrzeby może legalnie wyprodukować dwa tysiące litrów spirytusu i jest to z pożytkiem dla wszystkich, u nas to już przestępstwo – dodaje pszczelarz.
Pan Leszek ma nadzieję, że kiedyś córki zechcą kontynuować jego pasję pszczelarską. Choć wiedzą już dziś, że wbrew pozorom pszczelarstwo to drogie hobby.
- Z hodowlą pszczoły też bywa różnie. W jednym roku masz na przykład 30 rodzin pszczelich, zaś w drugim po zimie tylko pięć. Niby wszystko było zrobione w czas, a wyszło jak zwykle. Jest to pewnego rodzaju ruletka, ale jak każdy hazard, wciąga i daje nadzieję , że w następnym roku lub kolejnym razem będzie lepiej – podsumowuje pan Leszek.

Pasieka Leszek Skrodzki
Pasieka z wielowiekową wręcz rodzinną tradycją wywodzącą się od słynnych kurpiowskich bartników. W ofercie rozmaite miody odmianowe, m.in.: wielokwiat, spadziowy, lipowy, gryczany, leśny. Pszczelarz bierze udział w akcji Samorządu Województwa Podlaskiego promującej markę "Miód Podlaski" a prowadzonej przez Podlaskie Centrum Produktu Lokalnego.
Tel.: 604 508 883
e-mail: skrobil/at/tlen.pl


Forma działalności
Sprzedaż i dostawy bezpośrednie

Gdzie kupię produkt
- Na miejscu w pasiece w Ozieranach Małych