
Sad na Zastawiu
Sad z widokiem na Choroszcz (pow. białostocki)
- Jestem spełniony i zadowolony z życia. A z mojego sadu, oprócz owoców, mam najpiękniejszy widok na moje rodzinne miasto, czyli Choroszcz – mówi Wojciech Popławski. W jego gospodarstwie rosną i owocują wiśnie, jabłka i gruszki – już od ponad 30 lat.
Gospodarstwo pana Wojciecha to 6 hektarowy sad w części Choroszczy zwanej Zastawiem. Między drzewami z oddali widać miejskie już zabudowania Choroszczy. – To najpiękniejszy widok na to miasto – twierdzi pan Wojciech. – I z pięknego miejsca, magicznego miejsca mojego dzieciństwa.
Jedyne takie miejsce
Z gospodarstwem przy ul. Zastawie pan Wojciech jest związany od dzieciństwa. Tu bowiem - w domu z 1914 r. - mieszkali jego dziadkowie. Spędzał tu dzieciństwo, weekendy, wakacje, większość wolnych dni.
- Dziadkowie byli jedyni i kochani, a ja zawsze lubiłem przyrodę, naturę. Z tym też wiązałem swoją przyszłość - opowiada Wojciech Popławski. – Zdecydowałem się na studia na Uniwersytecie Warszawskim, filii w Białymstoku; była to ekonomika i organizacja produkcji rolnej. W międzyczasie jednak dziadkowie odeszli. Trzeba było się zastanowić, co dalej z Zastawiem. A, że bardzo kochałem to miejsce, postanowiłem się nim zająć.
Dziadkowe gospodarstwo było klasycznym, niewielkim gospodarstwem rolnym. Wszystkiego po trochu: krowy, świnie, kury, koń, niewielki sad.
- Bałem się tego zwierzęcego zestawu, bo wiadomo, przy zwierzętach człowiek jest do gospodarstwa uwiązany. Nie można wyjechać, odpocząć. Zwierzęta urlopu nie dają – wyjaśnia pan Wojciech. – Dlatego posadziłem wiśnie. To był 1986 rok.
Z kolejką przy bramie
Na wiśnie do pana Wojciecha przychodziła – jak dziś wspomina – prawie cała Choroszcz.
– Pod bramką, co rano stała kolejka chętnych do pracy przy zbiorze – wspomina. – Wszyscy stali: starsi wiekiem, młodzież, a nawet kilkuletnie dzieci. Nikogo z kwitkiem nie odsyłaliśmy, nawet jak potem okazywało się, że więcej zjedli, niż zebrali – śmieje się pan Wojciech. – Do dziś w Choroszczy spotykam ludzi, którzy będąc nastolatkami zbierali u mnie owoce.
Wiśnie jednak owocują w jednym terminie, trzeba je szybko zebrać i sprzedać, a sezon owocowy jest dość długi. Pan Wojciech zdecydował się na poszerzenie asortymentu sadowniczego. Doszły jabłka i to takie odmiany, by owocowały – rozłożone w czasie – od wczesnego lata do późnej jesieni.
- Pojawiły się wtedy w sadzie Lobo, Cortland, Idared, Mexpur, wyszukany na tamte czasy Gloster – opowiada pana Wojciech, który wraz z różnorodnością jabłek zmienił charakter dziadkowego sadu. Gospodarstwo weszło z impetem w nowy wiek.
Z jabłkiem na rusztowaniu
Dzięki wsparciu doświadczonych kolegów sadowników, sad na Zastawiu zyskał system nawadniania, ogrodzenie, a także rusztowania na owocowe drzewka.
- Współczesne drzewa owocowe to nie są dziadkowe jabłonki. Drzewa sadzone są na tzw. podkładkach, jak pomidory co 40 cm, co metr – wyjaśnia sadownik. – Dobrze owocują, ale potrzebują wsparcia w postaci rusztowania, takich specjalnych drutów rozciągniętych nad całym sadem. Bez takiej podpory, by się wywróciły – tłumaczy.
W gospodarstwie pana Wojciecha wciąż przybywało drzew, odmian i owoców. Pojawiły się Ligol, Champion, McIntosh, Jonica a także gruszki Faworytka i Konferencja. Dlatego w sadzie potrzebna była kolejna inwestycja: profesjonalna chłodnia.
- Może pomieścić 200 ton owoców, ma kontrolowaną atmosferę – wyjaśnia pan Wojciech. – Dzięki temu niektóre odmiany są u mnie dostępne przez całą zimę aż do wiosny.
Z łosiem za oknem
Przez ostatnie 30 lat zmieniał się sad na Zastawiu, ale też zmieniała się rzeczywistość: rynek zbytu, a przede wszystkim rynek pracy.
- Kiedyś ważny był eksport na wschód, teraz bardzo sobie cenię, wieloletnią zresztą, współpracę z PSS Białystok. W ich sklepach można kupić jabłka i gruszki z mojego sadu – zachęca Wojciech Popławski. – A ręce do pracy? Brak. Przy bramie już nikogo nie ma, kto chętny jest zbierać jabłka, czy wiśnie. Sam dzwonię po swoich dawnych pracownikach i namawiam ich do przyjścia na zbiory.
Niezmienne jednak w gospodarstwie pana Wojciecha pozostało jego zamiłowanie do przyrody, natury, unikanie pestycydów przy uprawie owoców, piękny widok na Choroszcz i – wizyty łosi.
- Uwielbiają moje drzewka – śmieje się pan Wojciech. – Wiosną, wczesną jesienią podchodzą bardzo blisko domu i podgryzają młode pędy drzew. A takie podgryzione drzewka już owoców nie dadzą. Trzeba liczyć straty i występować o odszkodowanie. Taki to żywot sadownika: od kwitnienia do zbiorów, od parcha [choroba drzew owocowych - dop. red.] do łosi – śmieje się pan Wojciech. – Ale ja to lubię. Naprawdę! Jestem spełnionym człowiekiem.

Prywatne Gospodarstwo Rolne - Wojciech Popławski
Rodzinne gospodarstwo rolne zajmujące się od lat sadownictwem i uprawą owoców. Dostępne rozmaite odmiany jabłek, gruszki, w sezonie także wiśnie i maliny.
Dostępność odmian:
- Gloster – listopad/marzec;
- Champion – wrzesień/październik
- Alwa – październik/grudzień.
- Lobo – wrzesień/grudzień
- gruszka Faworytka - sierpień/wrzesień
- gruszka Konferencja –wrzesień/marzec.
Tel. 603192777
e-mail: pgrwojtek/at/wp.pl


Forma działalności
Produkcja podstawowa

Gdzie kupię produkt
Głównie oferta hurtowa - kontakt telefoniczny bądź bezpośrednio w gospodarstwie.