Pasieka pana Andrzeja

– Jedno z moich pierwszych przeżyć związanych z pszczołami, dzięki któremu być może zainteresowałem się pszczelarstwem, to był moment, kiedy otworzyłem ul i poczułem jego zapach. To jest coś fantastycznego. Dla takich chwil się z pszczołami pracuje – mówi pan Andrzej Markowski z Łap.

Pszczoły ma od 2017 r., ale pszczelarstwem interesuje się od 20 lat. Pan Andrzej pracował w Podlaskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Szepietowie, który ma swoją pasiekę [piszemy o niej TU – dop.red.] i chodził tam podglądać pszczelarzy przy pracy. Oglądał filmy w internecie, czytał książki pszczelarskie, aż zdecydował się i zapisał się na szkolenie pszczelarskie w ośrodku doradztwa w Szepietowie.
– Każdy kończący ten kurs dostał jeden odkład pszczeli, czyli małą, młodą rodzinkę. Pojechałem po nią przerażony, ubrany w kompletny strój pszczelarski – opowiada ze śmiechem pan Andrzej. – Kiedy zacząłem się nimi zajmować, okazało się, że są łagodne i nie atakują mnie. Zacząłem do nich chodzić w kapeluszu, ale bez rękawic czy bluzy – dodaje.
Znajomy doradził, by pan Andrzej dokupił drugi odkład. Obie rodziny przezimowały. – Nadeszła pierwsza wiosna. Pszczoły zaczęły się wyrajać. Rójki z ula wychodziły jedna za drugą. Nie mogłem tego opanować – śmieje się pszczelarz. Panu Markowskiemu pomógł też starszy, doświadczony pszczelarz – pan Dudziński z Barszczówki. W następnym sezonie w pasiece było już około 12 rodzin. Z roku na rok pasieka pana Markowskiego powiększała się – do ponad 70 rodzin dziś, czyli w 2022 r. Pracują w niej pszczoły głównie rasy kraińskiej.W miarę rozwoju pasieki rozrastał się też krąg klientów pana Andrzeja.
– Nie mam tyle miodu, by jeździć na targi. Ludzie przyjeżdżają do mnie do domu po miód, a informacje o tym, że go sprzedaję rozchodzą się pocztą pantoflową. Nie robię tego dla zysku, tylko dla własnej satysfakcji – podsumowuje.W jego ofercie znajduje się miód rzepakowy, wielokwiatowy i gryczany.