Podlaskie Centrum Produktu Lokalnego Logo Mobile
photo
owoce, soki i napoje

Soki "Samo jabłko"

Podziel się

Soki po podlasku (Klimczyce Kolonia, gm. Sarnaki, woj. mazowieckie)

Klimczyce Kolonia to wieś w woj. mazowieckim. Jednak właścicielki Gospodarstwa Sadowniczego – Alina Paluch i córka - są od lat związane z Podlaskiem, a ściślej z Siemiatyczami, gdzie mieszkały. Dziś od stolicy powiatu siemiatyckiego dzieli je zaledwie kilkanaście kilometrów.

- Czujemy się Podlasiankami – zaznacza pani Justyna Paluch, córka Aliny. - Należymy też do Lokalnej Grupy Działania „Tygiel Doliny Bugu”, która zrzesza gminy zarówno podlaskie, jak i mazowieckie. Dlatego o niektóre fundusze unijne aplikujemy do Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego.

Sad dziadka Bogdana

Gospodarstwo w Klimczycach Kolonii założył dziadek Bogdan. Nikt z rodziny nie wróżył mu przyszłości dobrego gospodarza, bo lubił się bawić i korzystał z życia, a ożenił się dopiero przed 50-tką. - I to z dziewczyną o 22 lata młodszą i – jak się u nas mówi – zza Buga, co wywołało kolejny, lokalny skandal z dziadkiem Bogdanem w roli głównej – śmieje się Justyna Paluch. – Okazało się jednak, że wspólnie potrafili prowadzić gospodarstwo, unowocześnić je a nawet wprowadzić zupełnie innowacyjne, jak na tamte czasy, rozwiązania w sadownictwie.

Dziadek Bogdan z żoną Niną zbudowali jedną z pierwszych w okolicy przechowalnię owoców z trzema chłodniami  o łącznej powierzchni 1000 m kw.

- Dzięki temu mieli dobrej klasy owoce aż do wiosny – wyjaśnia pani Justyna.

Po śmierci dziadka w latach 90-tych gospodarstwem zajęły się kobiety: babcia Nina, Alina - mama Justyny, a w latach późniejszych dołączyła do nich Justyna. I nie zawiodły. Znowu o nadbużańskich sadach w Klimczycach Kolonii było głośno. Jako pierwsze w okolicy postanowiły bowiem tłoczyć soki.

Nadbużańska tłocznia

-  Powiem wprost, sąsiedzi śmiali się z nas, że coś wymyślamy. Nie wierzyli w nasze działania  – wspomina Justyna Paluch. – Pierwsze tłoczenie soków na mobilnej, zamówionej przez nas tłoczni było po to, by ludzi z okolicy namówić na stworzenie grupy producenckiej. Chętnych jednak nie było. To był rok 2011, handel ze Wschodem sprawnie działał i większość myślała, że tak będzie wiecznie.

Panie Paluch postanowiły działać samodzielnie. Początkowo na wynajmowanej tłoczni mobilnej. Z pierwszego tłoczenia powstało 700 worków trzylitrowych i 200 worków pięciolitrowych. Rozeszły się w pięć tygodni. - Jeździłyśmy z tymi sokami wszędzie: do fryzjera, urzędu, szkoły, kosmetyczki, sklepu, gdzie się dało. Chciałyśmy pokazać nasz produkt, zachęcić do kupna – opowiada pani Justyna. - I zadziałało, bo na drugi raz wytłoczyłyśmy dwa razy więcej i sprzedałyśmy wszystko w 7 tygodni. Stwierdziłyśmy wówczas, że ma to sens.

Dzięki dotacji z PROW 2007-2013 sadowniczki z Klimczyc kupiły na targach w Austrii maszynę do tłoczenia. Rozpoczęły także budowę odpowiedniej infrastruktury do tłoczni. W 2012 roku – jesienią budynek tłoczni już stał, gotowy do pracy.

- Wówczas ci, którzy traktowali nas z przymrużeniem oka, zostali naszymi klientami, bo wprowadziliśmy od razu usługi tłoczenia i każdy mógł wytłoczyć u nas sok ze swoich owoców – opowiada Justyna Paluch. - Początkowo soki miały być dodatkiem do sprzedaży naszych jabłek, ale od 2014 r. tłocznia stała się naszym głównym źródłem utrzymania, bo wtedy grad zniszczył nam ponad 90 proc plonu.

Rola w firmie: innowator

Soki z Klimczyc Kolonii pod marką „Samo jabłko” można kupić w wielu miejscach w Mazowieckiem i Podlaskiem. Są też w niewielkich, zaprzyjaźnionych z gospodarstwem sklepikach, restauracjach, piją je dzieci w okolicznych przedszkolach i szkołach. Są też dostępne w powstałym w 2014 r. sklepiku przy tłoczni nazwanym „Zakamarek Klimczyce”. Można tu kupić nie tylko wyroby z sadu pań Paluch, ale też innych, lokalnych producentów.

- Chciałyśmy mieć miejsce, w którym można kupić nasze produkty, ale też inne wyroby lokalne – wyjaśnia Justyna Paluch. – Zaopatrują się tu okoliczni mieszkańcy, turyści i inni goście z całej Polski, którzy nas często odwiedzają.

Ci inni goście to rozmaite wycieczki: szkoły, koła gospodyń wiejskich, członkowie lokalnych grup działania i innych organizacji pozarządowych, ale też chętni do nauki przetwórstwa owocowo-warzywnego. Bo Justyna Paluch w 2016 r. postanowiła w Klimczycach wprowadzić kolejną innowację: inkubator.

- Szukałam swojego miejsca w gospodarstwie, bo do sadownictwa nigdy mnie nie ciągnęło, a żyłki handlowej nie mam - zdradza Justyna Paluch. – Studiowałam psychologię w Warszawie, pracowałam i studiowałam za granicą, potem wróciłam do stolicy i zatrudniłam się w firmie rekrutującej menadżerów na wysokie stanowiska. Chciałam jednak być na swoim a rodzinne gospodarstwo w Klimczycach potrzebowało wsparcia. I dlatego tu wróciłam. A inkubator i jego idea bardzo mnie wciągnęły.

 Po wielu miesiącach przygotowań, lektury, odwiedzin w innych miejscach tego typu w Polsce i za granicą, w 2020 roku w Klimczycach powstał pierwszy tego typu inkubator w kraju prowadzony przez przedsiębiorcę.

Spacer po przetartej ścieżce

W inkubatorze można wynająć przestrzeń do krótkoterminowej produkcji razem z urządzeniami i instruktażem właścicieli; wziąć udział w warsztatach i pokazach kulinarnych, zarówno w części praktycznej (na kuchni) jak i teoretycznej (sala konferencyjna i degustacyjna). Właścicielki zaś na co dzień wyrabiają tu przetwory z owoców i warzyw.

- To miejsce służyć ma jednak głównie edukacji. Chcemy pokazać niewielkim producentom z terenów wiejskich, jak zorganizować sobie miejsce do produkcji, jak etykietować, jak wdrożyć HACCP i inne systemy. Poprowadzić po tych ścieżkach, które same już przetarłyśmy – wyjaśnia pani Justyna.

W Klimczycach odbyły się już pierwsze warsztaty kulinarne, pokazy i zwiedzanie. Pierwsze partie produktów owocowo-warzywnych również trafiły w ręce klientów: konfitury z rabarbarem, chutney owocowy, warzywne i owocowe pikle i marynaty. W planach są kolejne szkolenia, pokazy przetwórstwa i oprowadzanie po gospodarstwie. Oczywiście, ze szklanką soku jabłkowego w dłoni.

Galeria

lead-image
lead-image
lead-image
Lokalizacja sklepu

Gospodarstwo Sadownicze – Alina Paluch i córka

Ze swoich jabłek robią soki, konfitury, uczą jak przetwarzać owoce, jak na tym zarabiać i jak zdrowo jeść – Justyna Paluch z mamą i babcią od lat gospodarują w Klimczycach Kolonii i produkują soki pod marką „Samo jabłko”.

W ofercie handlowej:

- soki jabłkowe -  słodkie ( głównie z odmiany Šampion), mniej słodkie ( mieszanka odmian z przewaga Idareda);

- soki jabłkowe z dodatkiem innych owoców i warzyw – 17 rodzajów;

- przetwory owocowe – konfitury, marynaty; warzywne – sosy, marynaty.  

Tel: 606 489 054 – zamawianie soków;

E-mail: samojablko/at/samojablko.pl

Strona internetowa (link zewnętrzny) http://samojablko.pl/

Strona na fb (link zewnętrzny) https://www.facebook.com/SamoJablko

Lokalizacja sklepu

Gospodarstwo Sadownicze – Alina Paluch i córka

Klimczyce-Kolonia 11, 08-220 Sarnaki

wyznacz trasę
Forma działalności

Forma działalności

Zakład spożywczy

Gdzie kupię produkt

Gdzie kupię produkt

Gdzie kupić:

- w gospodarstwie;

- poprzez kontakt ze strony internetowej i FB;

- w sklepach i restauracjach (pełna lista – na stronie internetowej).

 

Materiały dodatkowe

Edukacja i szkolenia

W Gospodarstwie Sadowniczym - Alina Paluch i córka działa inkubator, w którym można odbyć szkolenia i warsztaty z przetwórstwa owocowo-warzywnego. Możliwe są też wycieczki szkoleniowe po gospodarstwie i tłoczni a także organizacja merytorycznych konferencji.

Tłocznia prowadzi także usługi, czyli można wytłoczyć tu sok z własnych owoców i warzyw.

Tel. 603 105 699/603 085 374 – współpraca, usługi, warsztaty.

 

Header