
Trzecie pokolenie w miodzie
Bartnik Podlasia (Czeremcha, pow. bielski)
Przed wojną pasiekę prowadził dziadek, ale zginął na Syberii. Po latach pszczołami zainteresował się Leon, a potem jego syn Jurek, i to on dziś – w okolicach Czeremchy - prowadzi pasiekę datowaną na 1973 r.
- Nasza pasieka od ponad 40-lat jest prowadzona najpierw przez mojego tatę Leona, a potem przeze mnie – potwierdza Jerzy Sielach, Bartnik Podlasia, bo tak nazwał swoje gospodarstwo pszczelarskie. – Tatę pszczoły już trochę znudziły. Założył plantację ekologicznej jagody kamczackiej. Mówi, że przy jagodach nie trzeba łazić na drzewo, bo się nie roją, jagoda nie użądli i nawet na urlop można pojechać – śmieje się pan Jerzy. Jego pszczoły wciąż fascynują.
Miód na folkach
Pierwszy raz spotykamy pana Jerzego na folkowym festiwalu w Czeremsze. Na swoim stoisku opatrzonym logo, adresem i nr weterynaryjnym oferuje miody, głównie te jasne, wiosenne.
- Ten festiwal to wyjątek, tylko na nim się wystawiam, bo stąd pochodzę – wyjaśnia pan Jurek. – Na co dzień nie mam czasu na straganiarstwo. Znajomi mnie czasem pytają, a czemu w Białowieży nie stoisz? Czemu do Hajnówki na Jarmark Żubra nie przyjeżdżasz? A ja czasu nie mam. Ale tu - stoję.
Pani Grażyna, właścicielka jednego z gospodarstw agroturystycznych, do którego przyjeżdżają festiwalowicze, potwierdza: - U Jurka zawsze można dobry miód kupić. Nie tylko na festiwalu. I ja, i moje dzieci, co swoje rodziny pozakładały, od lat u niego kupujemy. Zawsze dobre – zachwala.
Miody od Bartnika Podlasia, jak mówi Jerzy Sielach, sprzedają się same. Nie jeździ z nimi na festyny i targi, a problemu z brakiem klientów nie ma. Kupują głównie miejscowi, ci sami od lat, ich rodziny, przyjaciele, znajomi. Spoza regionu to głównie bywalcy festiwalu w Czeremsze, albo ci, którzy trafili na stronę internetową ze sklepem on-line Bartnika Podlasia.
- Zaufani, stali klienci to podstawa – podkreśla pan Jurek. – Bo oszukać można raz, może dwa, ale nie przez 40 lat, a my przecież tyle już tę pasiekę prowadzimy. Ufają nam.
Od tańczących pszczół
Dzieci też ufają panu Jurkowi. Widać to podczas naszego kolejnego spotkanie, tym razem na pasiece w okolicach miejscowości Stawiszcze. Gromada dzieci została zaproszona, by podpatrzeć pracę pszczelarza. Wcześniej jednak zadała kilka trudnych pytań.
- Czy matka jest tylko jedna? - pyta o królową pszczół jedna z dziewczynek.
– W każdej rodzinie jest jedna matka – potwierdza pan Jurek.
- A co robi truteń? – dopytuje, uśmiechając się sprytnie, zorientowany w temacie pszczelarskim chłopiec.
– Truteń robi swoje, a potem opuszcza ul – odpowiada enigmatycznie pan Jurek, a opiekunowie dzieci śmieją się cicho.
- A czy to prawda, że pszczoły tańczą? – pyta jedna z opiekunek, by zmienić temat.
- Tak – pada odpowiedź i dzieciaki zamierają ze zdziwienia. – Tańczą, bo w ten sposób się komunikują. Opowiadają innym, czy poza ulem jest np. bezpiecznie. Kręcą odwłokiem, wykonują różne ruchy skrzydełkami, to wygląda jak taniec – wyjaśnia pan Jurek.
Tuż przed wejściem na teren pasieki przestrzega swoich gości: – Pszczoły nie lubią zamieszania i krzyków. Trzeba być spokojnym, cierpliwym i nie biec do ula wprost na wylotek – uprzedza i na wszelki wypadek okadza ul dymem z podkurzacza. Dzieci zabezpieczone pszczelarskimi kapeluszami powoli podchodzą do uli. Obserwują, jak pszczelarz wyciąga ramki oblepione pszczołami. – My ten miód dziś zjemy? – pytają. – Ten nie, ale inny, też świeży – obiecuje pan Jerzy. Po wizycie w pasiece dzieci czeka bowiem słodki pobyt w pszczelarskiej pracowni.
Wczesny, jasny i wiosenny
Pan Jerzy w pasiece się wychował. Miał kilka lat, jak dziś jego mali goście, kiedy razem z mamą sprawdzał i obserwował, czy pszczoły się nie roją.
- Choć moim głównym zdaniem było przede wszystkim trzymać się blisko mamy – śmieje się.
Potem zdecydował się na studia rolnicze i agrobiznes w Akademii Rolniczej w Siedlcach. I przyszedł czas na założenie własnego gospodarstwa. – Choć ono było cały czas, bo pasieka funkcjonowała. Na uczelni były tylko cztery dni dydaktyczne, więc w czwartek wieczorem byłem już w domu, a w piątek z pszczołami – opowiada pan Jurek. – Nie było sensu zakładać niczego nowego, bo przecież i pszczoły, i wiedza o nich, rodzinna tradycja, była tuż obok. Tylko brać.
Dziś ma ok. 80 rodzin pszczelich. Przewożone do lasu liściastego przynoszą malinę leśną, kruszynę pospolitą. Inne zawiezione w pobliżu łąk i pastwisk zbierają z mniszka lekarskiego, koniczyny, wyki czy łąkowych chabrów. Są też pszczoły wożone do Puszczy Białowieskiej na lipę i spadź liściastą.
- Przede wszystkim specjalizuje się jednak w miodach wczesnych, wiosennych. Tych jasnych i łagodnych – wyjaśnia Jerzy Sielach. – One są u nas najbardziej poszukiwane, bo lubią je wszyscy, a zwłaszcza dzieci.
Dlatego w gospodarstwie Bartnika Podlasia sezon nie trwa długo. Co nie znaczy, że w połowie wakacji może sobie zrobić urlop.
- O tym, to sobie mogę pomyśleć może po 15 października, choć i tak pszczelarz zawsze ma coś do roboty – mówi Jerzy Sielach. – A to ramki odrutować, ule pomalować. Na pewno coś się znajdzie.
Z biodynamiczną przyszłością
Pan Jurek zresztą już sobie znalazł - kolejne wyzwanie w prowadzeniu gospodarstwa pszczelarskiego. Tym razem metodą biodynamiczną.
- W Podlaskiem chyba nie ma takiej pasieki, ale jest ich całkiem sporo w Niemczech – opowiada. –To bardzo ciekawa, stara i naprawdę sprawdzająca się metoda. Trzeba dużo wiedzy o bardzo wielu sprawach: od faz księżyca i tego jak wpływają na rośliny i zwierzęta, przez to jakim np. kolorem pomalować ule i w którym miejscu na pasiece je postawić – opowiada. – O taki przykład, dziś według kalendarza jest dzień kwiatów, pszczoły są zadowolone, łagodne. Dają podejść, przejrzeć ul. A w inne dni, już po pierwszej próbie otwarcia ula wiadomo, że przyjemnie nie będzie. Dużo jeszcze nauki przede mną, na pewno się nie będę nudził – zapowiada.

Bartnik Podlasia - mgr inż. Jerzy Sielach
Rodzinne, niewielkie gospodarstwo pszczelarskie z tradycjami, działające nieprzerwanie od 1973 r. W ofercie głównie miody wczesne, wiosenne, czyli jasne i łagodne: mniszek, wielokwiat, lipa, malina, leśny. Dostępne też bywają inne produkty pszczele: wosk, propolis, pierzga.
e-mail: sielach/at/gmail.com
strona internetowa i sklep (link zewnętrzny): https://www.bartnikpodlasia.com.pl/


Forma działalności
Sprzedaż i dostawy bezpośrednie

Gdzie kupię produkt
- w sklepie internetowym: https://www.bartnikpodlasia.com.pl/
- na miejscu w Czeremsze po uprzednim kontakcie mailowym