
Sery z Bobrówki
Sery z Bobrówki (gm. Jaświły, pow. moniecki)
Pięć krów pani Joli od wiosny do później jesieni spędza czas na pastwisku. To z ich mleka, tuż po udoju powstają sery. Podpuszczkowe, śmietankowe, albo z ziołami, czarnuszką i kozieradką. Są też wędzone. – Ale większość moich klientów lubi sery świeże, bez dodatków – zdradza pani Jolanta Sakowicz, która w Bobrówce (gm. Jaświły) prowadzi gospodarstwo i wyrabia m.in. sery.
- W wielu miejscach i wielu zawodach w swoim życiu pracowałam – opowiada pani Jola. – Ale zaczęłam od gastronomii, czyli technikum gastronomicznego w Białymstoku i wróciłam do gastronomii, czyli serów, wędlin i ciast – śmieje się.
Z serami przy Jurowieckiej
Pani Jolanta pochodzi z Bobrówki, stąd wyjechała najpierw do Białegostoku do szkoły, potem do Włoch do pracy. Po latach wróciła do Bobrówki, ale tylko na chwilę, by pomóc coraz starszym rodzicom. Ta chwila trwa do dziś.
- Przez rok nie rozpakowałam walizki, bo wierzyłam, że wrócę do miasta – przyznaje. – A potem, jak już okazało się, że jednak tu zostaje, zaczęłam się zastanawiać, co ze sobą począć.
I tak trafiła na, nieistniejący już, białostocki bazar przy ul. Jurowieckiej. Najsłynniejsze w latach 90-tych miejsce w centrum Białegostoku, w którym można było kupić wszystko: od spodni na ślub, przez zabawki, chemię, aż po jedzenie bezpośrednio od producentów.
- W części tuż obok stadionu [stadion Jagiellonii do 2008 r. – dop.red.], natknęłam się na kilka pań sprzedających swoje sery. Bardzo mnie to zaciekawiło – opowiada. – I jak następny raz przyjechałam z dwoma krążkami swojego, to od razu trafiłam na pana, który odstępował za niewielką opłatą miejsce na swoim długim stole. To tam skupiały się producentki sera. Wszystkiego się tam dowiedziałam, a sery sprzedałam w dwie godziny – wspomina.
Do Łomży z żurawiną
Pani Jola jest serowarskim samoukiem. W gospodarstwie rodziców zawsze były krowy, albo kilkanaście, albo choć jedna. Dlatego na stole pojawiał się swojski twaróg, śmietana, masło.
- Ale ja twarogów nie lubię robić. Wole sery podpuszczkowe, bo one są proste w przygotowaniu. Najtrudniejsza część tego procesu, to ich sprzedaż – śmieje się pani Jola.
Przyznaje jednak, że aby ser wyszedł naprawdę dobry, najważniejszy jest surowiec, czyli mleko od krów odpowiednio karmionych.
- Podstawą jest dobre pasza dla zwierząt. Nasze krowy, a mamy ich teraz pięć sztuk, od wiosny do pierwszego śniegu są na pastwisku. Nie karmimy ich kiszonką. Mamy belokiszonkę i siano – wyjaśnia pani Jolanta. – Mam znajomego, który swoje krowy karmi kiszonkami i robi też ser. Ale taki dla siebie kupuje ode mnie – śmieje się.
W ofercie pani Jolanty są przede wszystkim świeże sery podpuszczkowe. Jakie dodatki do nich trafią, zależy od tego na który jarmark pani Jola się wybiera.
- Na targu w Mońkach i Knyszynie najlepiej schodzi zwykły śmietankowy, w Łomży idą dobrze sery z żurawiną i orzechami, a z kolei w Kiermusach biorą wszystko – zdradza gusta klientów pani Jolanta. – Moda się tez zmienia, bo kiedyś musiał być kminek i zioła, a dziś modne są trzy ziarna, kozieradka i niezmiennie czosnek niedźwiedzi z pomidorami.
Oprócz serów świeżych pani jola swoje wyroby także wędzi w przydomowej wędzarni, na swojej olszynie.
Po mąkę do Rudy
Produkcja pani Joli odbywa się w domu w ramach Rolniczego Handlu Detalicznego. Od paru lat jest rozszerzona o wypieki i wyrób wędlin. Wszystko na bazie przepisów własnych i doświadczeń rodzinnych.
- Korzystam tylko z lokalnych surowców – podkreśla Jolanta Sakowicz. - Na chleb i inne wypieki mąkę kupuję z młyna w Rudzie [gm. Krypno, pow. moniecki – dop. red.]. Od lat już na niej pracuje, wychodzą z niej najlepsze chleby - zachwala. Z kolei mięso do swoich wyrobów wędliniarskich, pieczonych i wędzonych, pani Jolanta kupuje w monieckiej rzeźni Braci Szypcio.
- Moją specjalnością jest kiełbasa tradycyjna, wędzona. Nie parzę jej, bo jak jest dobre mięso, to wystarczy, że w czwartek uwędzę i w niedzielę będzie już idealna, krucha – wyjaśnia. – Dodaję do niej zawsze paprykę słodką dla dobrego koloru i czosnek z mojego ogrodu.
W wędliniarskiej ofercie pani Jolanty są także szynki, boczek, polędwica – dojrzewające i wędzone olszyną z gospodarstwa państwa Sakowicz.
Tekst: Urszula Arter
Fot.: Paulina Dulewicz

Jolanta Sakowicz „Smaki Podlasia” RHD
Jolanta Sakowicz produkuje sery z mleka od swoich kilku krów wypasanych na podlaskich pastwiskach. W ofercie sery podpuszczkowe świeże i wędzone, a także domowe wypieki: chleby, ciasta, bułki oraz swojskie wędliny. Członkini rolniczego, lokalnego konsorcjum "Moniecka spiżarnia".
Tel.: 608 279 877
e-mail.: jolantasakowicz0/at/gmail.com


Forma działalności
Rolniczy Handel Detaliczny

Gdzie kupię produkt
- - na miejscu w gospodarstwie (po wcześniejszym uzgodnieniu telefonicznym)
- - na jarmarkach i ryneczkach: w Mońkach, Knyszynie, Łomży, w Kiermusach