Ryba w Sytej Pannie
Rybne przysmaki z łomżyńskiej restauracji (pow. łomżyński)
- Nie pamiętam, kiedy złowiłem swoją pierwszą rybę, bo od dzieciaka tata zabierał mnie ze sobą nad wodę – opowiada o wędkowaniu Tomasz Siergiejewicz, który razem z żoną Beata prowadzi Sytą Pannę. – Pamiętam swojego pierwszego szczupaka, złapanego na wędkę kombinowaną domowym sposobem. Miał całe kilo dwadzieścia! – śmieje się dziś, po latach łowienia bardziej okazałych sztuk.
Dziś na ryby jeździ hobbystycznie, bo te, które oferuje swoim klientom w sklepiku powstałym w miejscu restauracji pochodzą z gospodarstw rybackich, głównie z Suwalszczyzny, ale też Warmii i Mazur. - Szczupak w Narwi pewnie się do dziś znajdzie, ale na potrzeby restauracji muszę mieć do niego stały dostęp i odpowiednią ilość - wyjaśnia pan Tomasz. Oprócz sklepu, gdzie klienci mogą zamówić rybne przysmaki a także zjeść coś ciepłego na miejscu, wspólnie z żoną prowadzi też zakład przetwórczy w Dłużniewie, w którym – zwłaszcza w okresie świąt Bożego Narodzenia – przygotuje rybną garmażerkę, w tym faszerowanego szczupaka łomżyńskiego. - Przepisy są moje, bo jestem pasjonatem kuchni, ale też oparte na recepturach domowych – zdradza pan Tomasz i dodaje, że tak jak wędkowaniem od taty, to kuchnią zaraziła go mama. - Przez lata prowadziła w Łomży lokal z polskimi, domowymi daniami. Po latach przejąłem to po niej, najpierw nazywając go Siergiejewiczówka, a potem Syta Panna – wyjaśnia.
W łódce ze słoikiem
W Sytej Pannie można kupić i zjeść zarówno dania rybne, jak i klasyczne, polskie zestawy. Wyróżnikiem są produkty wysokiej jakości. - Mamy przede wszystkim nasze produkty, czyli zupy, gulasze, różne smarowidła, ale garmażerkę, którą sami przygotowujemy - opowiada pan Tomasz. – Korzystam z produktów zaprzyjaźnionych rolników, których znam osobiście. Podobnie jest z rybami czy dostawcami mięsa. Muszą być dobrej jakości i najlepiej z regionu.
Większość dań zapakowana jest w słoki. Na miejscu są bowiem tylko trzy stoliki, przy których szczególnie głodni mogą zjeść obiad na miejscu.
- Postawiliśmy na dania na wynos, ale też takie w szklanych opakowaniach, żeby zabrać do domu i podgrzać sobie w dowolnym momencie - opowiada pan Tomasz. - Marzy mi się, aby moje słoiki trafiały też do żeglarzy, biwakowiczów i - oczywiście - wędkarzy, do których grona wciąż należę. I wiem, że się moje zupy, czy inne dnia w słoikach sprawdzają, bo kiedy jadę na ryby z chłopakami, zawsze ze sobą zabieram koszyk wypełniony słoikami po brzegi. Na łódce jest maszynka do podgrzewania, więc tylko wyjąć ze słoika, do garnuszka, podgrzać i ciepły, smaczny obiad gotowy. A nie jakieś proszki, puszki czy inne chemie - śmieje się pan Tomasz. A w jego słoikach zamknięte są prawdziwe skarby: zupy na kurczaku, ale i na gęsinie, smarowidła z dodatkiem mięsa z gęsi, smalczyki, ryby w galarecie, paprykarze. Obok nich w lodówkach stoją też m.in. kiszonki od Sienkiewiczów [w naszej bazie są TU - dop.red.}, na ladzie kusi makowiec z Ejszeryszek [o nim w naszej bazie - TU - dop. red]
- Sami ciasta też pieczemy, nasze pączki są słynne w całej Łomży, ale nie będę się brał za makowca, skoro wiadomo, że pani Cecylia z Ejszeryszek robi go najlepiej! - wyjaśnia pan Tomasz. - Trzeba się zresztą nawzajem wspierać.
W przeszklonych ladach można też zobaczyć, i się w nie zaopatrzyć, rozmaite wędzonki: boczki, polędwice, szynki. I wędzone ryby.
- To moja ostatnia pasja - zdradza pan Tomasz. - Kiedy postanowiliśmy zamknąć restuarację ze względu na wciąż rosnące koszty, a raczej przerobić ją na niewielki bar ze sklepem z naszymi wyrobami, to zamiast odpocząć, znalazłem sobie nową robotę. Zacząłem wędzić - śmieje się pan Tomasz.
Z perłami w kolekcji
Dania i potrawy państwa Siergiejewiczów, dzięki dbałości o jakość produktów i smak, zostały wielokrotnie docenione. Pan Tomasz z małożonką są laureatami wielu kulinarnych konkursów. Dowodem na to są dyplomy i certyfikatami powieszone na ścianie w Sytej Pannie.
Najważniejsze z nich to perły na skórzanych poduszeczkach. To laury zwycięstwa w ogólnopolskim konkursie „Nasze Kulinarne Dziedzictwo”. Po etapach regionalnych, w którym uczestnicy starają się otrzymać nagrody, ale też nominację do dalszej walki, przychodzi czas na finał podczas targów w Poznaniu. Tam jury ogólnopolskie przyznaje nagrody w postaci upragnionych przez uczestników „Pereł”. W swojej kolekcji państwo Siergiejewiczowie mają ich aż cztery! - Za szczupaka faszerowanego pieczonego na tataraku, pasztet z sandacza z rakami, węgorza w sosie koperkowym a także za keks dojrzewający – wylicza Pan Tomasz. – Niewielu w województwie ma taką kolekcję!
Tekst i fot.: Urszula Arter
Syta Panna Beata Prejs-Siergiejewicz
Na miejscu oferowane są świeże regionalne produkty (sery, przetwory, ryby), rybna garmażerka własnej produkcji (pasztety rybne, łomżyński szczupak faszerowany), rozmaite potrawy na autorskich recepturach zamknięte w słoikach; wędliny i ciasta, zwłaszcza słynny i nagradzany - keks dojrzewający.
Strona na FB (link zewnętrzny): Syta Panna
Syta Panna Beata Prejs-Siergiejewicz
Restauracja: ul. Sikorskiego 134, 18-400 Łomża, Catering: Dłużniewo 4a, 18-400 Łomża, tel. 506 071 647; 533 910 006
wyznacz trasęForma działalności
Gastronomia i catering
Gdzie kupię produkt
Dostępne na miejscu w restauracji.
Certyfikaty, wyróżnienia
Właściciele łomżyńskiej restauracji są jedyni w Województwie Podlaskim z rekordową liczbą kulinarnych "Pereł" - nagród finałowych ogólnopolskiego konkursu kulinarnego "Nasze Kuliarne Dziedzictwo". Zdobyli ich aż cztery! Otrzymali je za: węgorza w sosie koperkowym (2008 r.), pasztet z sandacza z rakami (2009 r.), szczupaka faszerowanego pieczonego w tataraku (2015 r.), keks dojrzewający (2018 r.).
Ponadto są również laureatami podlaskiej Agroligi i zdobywcami wielu innych wyróżnień kulinarnych.